Tuesday, March 30, 2010

Targets Tuesday #4 / Wtorkowa Lista Celów #4

There is one more thing except the shipping costs that I don’t like about buying multiple items online from shops in the US. The customs office! Those idiots there will question your identity even though they’ve just photocopied your IDcard. They will violently open your package, although the huge stickers on it scream “caution”, “handle with care” “delicate items” and such. They will ask you repeatedly (like they would be interrogating you) what should be inside, although you’ve already told it three times and wrote it on two different forms. They will compare every item you’ve listed with the items that are there. They will not give you your package, although you can see it on their desk and you’ve traveled for two hours to their office. Instead they will send it to you by local mail what will take another two weeks (and you are there! You can actually see it! And you have to go back for those two hours with empty hands.). And after two weeks you will have to travel again to the nearby town to collect it. And you will have to pay duty fees, although the price of items you’ve bought already contained tax.

Jest jeszcze jedna rzecz, obok kosztów przesyłki, której nie lubię w kupowaniu wielu przedmiotów w jednej paczce ze sklepów w Stanach. Urząd Celny! Będą kwestionować twoją tożsamość, mimo że właśnie skserowali twój dowód osobisty. Będą na siłę rozrywać paczkę, chociaż umieszczone na niej wielkie naklejki wprost krzyczą: „uwaga”, „ostrożnie”, „delikatna zawartość”. Będą cię wielokrotnie przepytywać (jakby cię przesłuchiwali), co powinno być w środku, chociaż już mówiłaś(łeś) to trzy razy i wpisałaś (łeś) to na dwóch różnych formularzach. Będą porównywać każdy przedmiot, który umieściłaś(łeś) na liście z zawartością paczki. Nie dadzą ci tej paczki, chociaż widzisz, że leży na ich biurku, a ty podróżowałaś(łeś) dwie godziny do tego urzędu. Zamiast tego, wyślą ci tę paczkę pocztą, co potrwa kolejne dwa tygodnie (a ty jesteś tam na miejscu! Widzisz tę paczkę! A teraz musisz wracać te kolejne dwie godziny z pustymi rękami.). A po dwóch tygodniach będziesz musiał(a) jechać znowu do pobliskiego miasteczka, żeby ją odebrać. I musisz zapłacić cło, mimo że cena zakupionych przedmiotów już zawierała podatek.

 

Of course I was aware of all of that. It was not my first visit in the customs office today, there was quite many of those actually. I know it’s not the officers’ fault, it’s the system. I knew the procedure, the cost and the burden and yet I could not stop myself from trying to convince the officer to give me that bloody parcel right away. In vain of course. By the sadistic smiles of the security officers I can suppose they will soon display my photo with a note: “We don’t serve this citizen”. I wouldn’t mind if it only meant they will just send my packages to me without silly interrogations.

Oczywiście, byłam tego świadoma. To nie była moja pierwsza wizyta w urzędzie celnym, było ich w sumie już wcześniej trochę. Wiem, że to nie wina tych urzędników, tylko systemu. Znałam procedurę, koszty i trudności, a jednak nie mogłam powstrzymać się od spróbowania przekonania urzędnika, żeby wydał mi tę ch*lerną paczkę od razu. Oczywiście, na darmo. Po lekko sadystycznych uśmieszkach ochroniarzy mogę przypuszczać, że niedługo powieszą tam moje zdjęcie z podpisem: „Tej obywatelki nie obsługujemy”. Nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby tylko znaczyło to, że będą mi odsyłać przesyłki bez durnych przesłuchań.

 

So to make my mood better, I went shopping while coming back. I bought a Barbie sofa or rather a chaise longue  of course in an awful pink color but I’m going to repaint it of course ^^. So, I’m going to show it once it will be ready. I also bought two Ken outfits, not as good as they used to be back in the 90s, but still quite descent. I’m going to show them some time later too.

Więc na poprawę humoru, wracając z urzędu, wybrałam się na zakupy. Kupiłam barbiową sofę, czy też raczej szezlong w obrzydliwie różowym kolorze, ale oczywiście zamierzam go przemalować ^^. Pokażę, jak już będzie gotowe. Kupiłam też dwa kenowe stroje, nie tak dobre, jak w latach 90, ale mimo wszystko całkiem niezłe. Również one zostaną pokazane kiedyś tam później.

 

OK, that’s enough of ramblings. Today is Targets Tuesday, so let’s move to another target doll.

Dobra, dosyć narzekania. Dzisiaj jest wtorek, więc czas na Wtorkową Listę Celów.

 

2002 „Provencale Barbie”, Silkstone, Limited Edition.

 

From the moment I’ve unwrapped my Highland Fling doll I knew I want another Silkstone doll and that I want more then one of them. Why? Because they are completely different and yet still thay are a quintessence of a barbie doll. 

Od chwili, gdy rozpakowałam moją Highland Fling wiedziałam, że chcę kolejną Silkę, i to więcej niż jedną. Dlaczego? Bo będąc tak zupełnie innymi, są zarazem kwintesencją lalki barbie.


But why the Provencale? Out of my sentiment to Provence, I guess ^^. But that’s not all. Well, it’s just a name. Should this doll be named “Dutch” for example, I would not love her any less. I love her hair color and I love her dress. And I love to general impression it all gives together. An original beauty, an intriguing lady, pure elegance. And a price I hate. But maybe someday… ;)

Ale dlaczego akurat Silka Provencale? Przypuszczam, że częściowo z powodu mojego sentymentu do Prowansji ^^. Ale nie tylko, w końcu to tylko nazwa. Gdyby ta lalka nazywała się np. „Holenderska”, z pewnością podobałaby mi się tak samo. Ma cudny kolor włosów, szalenie podoba mi się jej suknia i uwielbiam ogólne wrażenie, jakie ona wywołuje w całości. „Charakterystyczna” (nie klasyczna) piękność, intrygująca dama, czysta elegancja. I złodziejska cena. Ale może kiedyś… ;)

4 comments:

  1. Jejku, z USA kupowałam tylko raz (Tonnerkę sobie wymarzyłam) i przyszła bez komplikacji. Teraz przymierzam się do drugiej lalki i zaczęłam się bać:)

    ReplyDelete
  2. To zależy od wartości przesyłki. Mniejsze przesyłki (np. komplet mebelków nrfb, który niedawno zamówiłam, albo pojedyńcze lalki) nie stwarzają takich problemów, po prostu przychodzą pocztą. Ale jak to był laptop (kiedyś) czy lalki na łączną sumę równą połowie mojej wypłaty, to już niestety tak. Swoją drogą nigdy nie wiem, jakiej kwocie jest równa ta granica cła...

    ReplyDelete
  3. Nie widziałam tej silki nigdy na żywca, ale i na zdjęciu widać, że hafty na jej sukni są przepiękne!

    ReplyDelete
  4. Prawda? I jak niesamowite jest połączenie akurat tego odcienia niebieskiego z akurat tym odcieniem rudego ^^.

    ReplyDelete